Statek pełen ryżu


"Co bym zrobił mając statek pełen ryżu ? Popłynąłbym na morza południowe i odnalazł wyspę zamieszkaną przez tubylców i dzikich, ale takich którzy nie są skorzy do bitki. Gotowałbym im paellę i czarny ryż na boczku. Oni by jedli ze smakiem i byli szczęśliwi, i ja też, i tak byśmy sobie siedzieli całą noc i patrzyli na morze, syci i zadowoleni."
Tak mało, a zarazem tak wiele potrzeba do szczęścia bezdomnemu w Barcelonie, który jest ważnym świadkiem dla prowadzącej śledztwo inspektor Petry Delicado.
W parku zostaje znalezione ciało zamordowanego w tajemniczy sposób równie tajemniczego człowieka. Z pozoru bezdomny włóczęga, wpierw zastrzelony, następnie w ruchliwym miejscu uderzony kijem basebalowym, przez sprawiających wrażenie skinheadów, zabójców. To początek zagadki jaką ma rozwikłać, znana już z wcześniejszych powieści Alicii Gimenez-Bartlet, para policjantów.
Nie dając zmylić się najprostszym wyjaśnieniom, że kilku skinów w bezmyślnym akcie okrucieństwa zamordowało jakiegoś przypadkowego żebraka, gdyż zbrodni dokonano w sposób tak perfidnie i nieprawdopodobnie zaplanowany, detektywi natrafiają na pozornie całkowity brak tradycyjnych motywów. Nie dość, że z trudem udaje się ustalić rzecz tak podstawową jak tożsamość ofiary, to brak jakichkolwiek odniesień do narkotyków, afektu, porachunków powoduje frustrację i znużenie śledczych. Nie zdradzając frapującej dalszej części, gorąco zachęcam do lektury.

Komentarze

  1. Brzmi ciekawie! Właściwie nigdy nie czytałam tego typu książek,może czas spróbować? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty